[pl]
No i po przeprowadzce, 24 godziny jezdzenia samochodem w te i z powrotem, z 5 godzinami przerwy na sen (od 5 do 10 rano ;-) ), ponad 200 km zrobionych.
Nowe mieszkanko jak na razie super, balagan niesamowity ale powoli dochodzimy do ladu, zamowione meble juz przyjechaly, zlozone i poustawiane, w sobote bedzie normalny internet (swiatlowod do 100Mbit za chyba 2500 jpy miesiecznie – rzecz w polsce niewyobrazalna ;-) ).
Moje wrazenia z wynajmowania :
Wlasciciel budynku jest lordem(dokladnie landlordem) i panem swiata, nawet go nie widzialem na oczy, wszystko zalatwia sie przez agencje mieszkaniowa, od zwyklego zarzadzania jest specjalna organizacja (w moim przypadku tokyu community), wszystkie sprawy nawet juz w trakcie okresu najmu zalatwia sie albo przez agencje albo ta firme. Co wlasciciel powie i sobie zazyczy to ma byc spelnione (a przynajmnie tego oczekuja od japonczykow bo obcokrajowcy tacy jak ja sa na tyle bezczelni ze potrafia negocjowac i wyklocic sie o swoje ;-) ). Itp itd.
Cala procedura to ogromna papierkologia stosowana, o ile ogladanie mieszkania idzie gladko (agencja zabiera nas wlasnym samochodem, zaprowadza, pokaze mieszkanie, wytlumaczy) – o tyle rezerwacja (ktora trzeba zrobic od reki bo sa juz chetni nastepni ludzie) trwa chyba z godzine, trzeba wypelnic mase papierow, w ktorych najciekawszym polem jest data urodzenia, a zaraz obok pole na wiek – jakby ktos nie mogl sobie policzyc (nastepnym razem jak takie cos zobacze to zamiast wieku wpisze data_biezaca-data_urodzenia ;-)), pozniej wszystkie informacje inwigilacyjne czyli gdzie sie pracuje (mysle ze bez pracy nie ma co liczyc na to ze wynajmie sie mieszkanie), ile zarabia itp. Ja bylem az tak bardzo bezczelny ze przekreslilem pole na zarobki i powiedzialem ze nie zdradze, pani z agencji mowi – ale przeciez trzeba bo jak inaczej ocenia czy mnie na mieszkanie stac – ale po chwili sie poddali. (A w ogole to mieszkanie wynajmuje dla mnie firma wiec co do rzeczy maja moje zarobki). Generalnie podsumowanie jest takie ze oni bardzo (bardzo bardzo) lubia wiedziec duzo (duzo za duzo), nawet jak informacje sa calkowicie nieprzydatne, niepotrzebne i niewazne to beda o nie pytac(tak po prostu bez zadnego powodu, pewnie dlatego ze nikt im nie odmawia). A po chwili okazuje sie ze to nie ma znaczenia.
Z ciekawostek – nie wolno trzymac zwierzat, grac na pianinie (byla mowa tylko o pianinie, gitary elektrycznej kontrakt nie przewiduje ;-), kontrakt moze zostac wypowiedziany natychmiastowo gdybym okazal sie czlonkiem yakuzy albo gangu motocyklowego ;-) ;-)
Koszty wynajmu –
- czynsz miesieczny za mieszkanie,
- miesieczna oplata za zarzadzanie,
- oplada jednorazowa dla agencji za posrednictwo (w naszym przypadku 1/2 czynszu),
- depozyt (2 czynsze).
Czasem spotyka sie wiekszy depozyt (max o jakim slyszalem to 3 czynsze), i tzw. key money czyli pieniadze dla wlasciciela (wdziecznosc za wynajecie nam mieszkania – te pieniadze przepadaja) – czasem nawet do 3 czynszy, i zaleznie od agencji od stawki stalej do 1 czynszu za posrednictwo.
Czyli w najgorszym wypadku na start trzeba miec zapas pieniedzy na jakies 8* wysokosc czynszu.
Poza tym po wygasnieciu okresu wynajmu moze nas spotkac oplata za odnowienie kontraktu (1/2 lub 1 czynsz), anulowanie kontraktu przed czasem tez moze kosztowac.
A wszystko po to zeby mieszkania za czesto nie zmieniac…
Paranoja.
W porownaniu z tym polska wypada swietnie, Umawiamy sie z wlascicielem(bezposrednio bo przeciez nikt nie bedzie placil agencji) na obejrzenie mieszkania, bierzemy gotowke, placimy i mozemy juz w nim zostac, czasem nawet zadnych formalnosci, zadnych zbednych pytan, prosciej chyba sie nie da, nawet depozyt nie jest czesto spotykany, czesciej wystepuje placenie z gory za nastepny miesiac…
[/pl]
[en]
And moving is finally over, 24 hours of driving there and back, with 5 hours of break for sleep (from 5 to 10 A.M. ;-) ), more that 200 km done that day.
New apartment is awesome so far, it’s really messy now but slowly we get it organized, ordered furnitures already are here, assembled and put in place, on saturday we will have normal internet (up to 100Mbit fiber for abour 2500 jpt monthly – unbelievable price ;-) ).
My experience with renting apartment:
The owner of building is lord (especially landlord, or lord of the land) and master of the world, didn’t even see this person, everything is getting done using rental agency, for day-to-day building management they have special company (in mjy case it’s called tokyu community), even during rental perion all thins have to be dealt with using those 2 companies. Everything that landlord wants or wishes MUST me done (at leat that’s what they expect from japanese people because foreigners like me are so impudent that they negotiate and can get what they want ;-) ) etc. etc.
Whole procedure of renting apartment could be called applied bureaucracy, at the beginning visiting apartment goes pretty smoothly (agency takes us with their own car to the place, shows everything, explains) – then booking apartment (which muse be done immediatelly because they have another people in the line) takes maybe an hour, involving filling a bunch of papers where most interesing field is birthday and next to it they have field to put age (as if they couldn’t subtract 2 numbers) (next time i see such field i will enter some mathematical formule to calculate my age from today’s date and birthday ;-) ),
Then all of surveillance information, where do i work (i think that if one is unemployed there is no even chance to rent such apartment), my salary etc. I was so impudent that crossed out field for salary and said that it’s confidential and won’t reveal it, people from agency say – but we need that information to estimate whether you can afford apartment – but they gave up after a while. (And by the way it’s my company paying for apartment so it has nothing to do with my credibility). Generally i could say that all of those institutions like (a lot) to know too much (way too much), even if information is totally useless and stupid they will keep asking (without any special reason, maybe because that nobody refuses them). And after a while truth comes and it shows that information is not important at all.
Interesting info – keeping any animals forbidden, playing piano too (only piano, they didn’t forbid me to play electric guitar ;-), contract may be ceased immediatelly if they say i am yakuza or motorcycle gang member ;-) ;-)
Costs –
- monthly rent,
- monthly maintenance fee,
- one-time fee for the agency (in our case 0.5 of mothly rent ,
- deposit(2 rents).
Sometimes bigger deposit is required (biggest i’ve ever heard is 3 rents), and key money which is money for the landlord (gratitudefor renting us an apartment – this money is gone) – sometimes even up to 3 rents, and depending on agency starting with fixed fee up to 1 month rent just for mediation.
In the worst case just at the beginning it requires 8* rent of money.
Besides that after expiration of contract it may take to pay renewal fee (0.5 or 1 rent), cancellation fee sometimes may also cost some money…
All this is perfectly designed to stop people from changing apartments too often…
That’s crazy.
Comparing all that to poland – it’s much different, set-up a meeting with the owner (directly because nobody wants to pay agency fee) to see apartment, bring case, pay and can even stay immediatelly in it, sometimes even no formalities at all, no unnecessary questions, it could not be more simple, even deposit is not commonly seen, more often it just required paying in advance for next month…
[/en]
Co do ogladania to tez za duzo nie mozna. Mnie po 5 wizytach w roznych lokacjach odmowiono kolejnych widzen (sic!) i musialem wybierac z tego co juz widzialem. Nie wiem na ile to effekt gaijina a ile fakt ze mieszkam 40km od Yokohamy, czyli na prowincji.
Do 5 nie probowalem, 3 mieszkania wystarczyly nam zeby sie zdecydowac. Mysle ze ani efekt gajdzinski ani prowincja nie maja tutaj znaczenia, moze agencje sa nieprzygotowane na az taka wybrednosc – jak ci 5 mieszkan nie pasuje to juz ci nic nie pomoze.. – a przeciez oni z takim wielkim trudem obsluguja wynajem tych mieszkan wiec moze wg nich nie doceniasz ich pracy ;-)
Najgorsze jest to ze ilosc agencji jest ograniczona wiec teoretycznie po 5*ilosc agencji razach mozna byc spalonym na rynku mieszkaniowym.
Prawdopodobnie tak jest, czemu sie nie dziwie zbytnio. Ale jak musze swoja kase wylozyc za kwadrata, to naprawde robie sie bardzo dokladny i wybredny, gdyby nie to, nie szukalbym tak dlugo pewnie ;D Najwiekszy problem kiedy budzet trzeszczy a czlowiek chce wynajac domek z ogrodkiem i widokiem na Fuji ;-D
No tak, agencje jako specjalisci zdaja sie tego nie rozumiec ze wybor mieszkania jest wazny a z uwagi na koszty moze nie byc to prosty wybor.
Ja jako zamiennik ogrodka mam widok na pole kapusty z okna ;-)
a widok na fuji mam w pracy z biurka wiec nie jest tak zle.
szczesciarze :) tez mam widok na Fuji..tyle za na widokowce :(
Moj ogrodek tez nie calkiem wypalil, wszystko wokol domku wybetonowane. Widok na Fuji z kuchni i pokoju alka na pieterku.